9 marca 2017

The Leftovers

Powracam do recenzowania seriali oraz książek. Na pierwszy ogień pójdzie serial HBO The Leftovers. Zapraszam ;) 
Zostajesz sam... W salonie, rozmawiasz z bliską ci osobą, odwracasz się po kubek niedopitej kawy, a gdy z powrotem chcesz wdać się w dyskusję, zastajesz ciszę. Pusty salon, pusta przestrzeń, puste serce i te nieopisane przerażenie rodzące się gdzieś w samym środku... Jak sądzisz, co zdarzyłoby się, gdyby nagle zniknęła 'mała' cześć ludzkości? The "Leftovers" ("Pozostawieni") prawdę ci powie.
Znika 2% ludzkości. Każdy z zaginionych, niezależnie od wieku, płci, przekonań pewnego dnia po prostu przestaje istnieć, zostawiając za sobą milion pytań bez odpowiedzi. Jaki jest powód zniknięcia tej garstki osób? Wszyscy chcą wiedzieć co się stało, lecz ciężko doszukać się prawdziwej przyczyny tego zjawiska, kiedy nie ma żadnych drogowskazów wskazujących drogę do prawdy.
Mijają trzy lata... Mało kto zapomniał, większość cały czas żyje wspomnieniami. Niewielkie, amerykańskie miasteczko boryka się z całkiem innym, dużym problemem, który rośnie w siłę, nie odpuszczając. Powstały kult osób przebranych w białe ubrania, wypalających tysiące papierosów dziennie, męczy ludzi, nie pozwalając im zapomnieć o swoim istnieniu. Jednak to nie te czynniki sprawiają, że ów sekta wyróżnia się na tle społeczeństwa, a cisza między nimi. Nie mówią, nie krzyczą, nie wydają nawet pojedynczych dźwięków, porozumiewają się zaś pisząc na kartkach. Manipulują, nachodzą, prześladują do momentu, aż zagubiona dusza przyłączy się do nich, bez względu na to, czy porzuca całe swoje dotychczasowe życie, gdyż liczy się jedno. PAMIĘĆ...
Minęłoby jeszcze wiele czasu zanim obejrzałabym ten serial, ale znajomy, który nieustannie namawiał mnie do obejrzenia, w końcu przekonał mnie, bym po niego sięgnęła. I naprawdę dziękuję, że pokazał mi te dzieło, gdyż oprócz doskonałej fabuły, miałam okazję zagłębić się w ludzkie emocje jak nigdy dotąd. Człowiek jest jak szklanka, gdy zacznie pękać już na zawsze pozostaną na nim szmery przeszłości, gorzej gdy przeszłość nimi żyje i nie chce odpuścić. 
"Pozostawieni" nie mają na celu przybliżyć nas do poznania prawdy o zagadkowym zniknięciu ludzi. Właściwie, samo to zdarzenie jest tłem dla przekazania wyrazistej historii kilku osób, które zostały rzucone w sam środek epicentrum. Mowa tu o Kevinie Garveyu; twardym policjancie, Lori Garvey; szukającej drogi do prawdy żonie, Jill Garvey; zagubionej córce, Mattcie Jamison; prawdziwie wierzącym chrześcijaninie oraz Norze Durst; kobiecie, która straciła całą swoją rodzinę. Dostajemy paletę barwnych charakterów, zarówno silnych, nieugiętych osobowości jak i tych ledwo radzących sobie ze swoim wewnętrznym "ja". Każde z nich chce mieć jakiś cel, jakikolwiek, byle przetrwać kolejny dzień w tym chaosie liryzmu, poszarpanych emocji.
Kevin Garvey, niezawodny komendant, nie stracił nikogo tego feralnego, 14 października. Jednak ktoś przestał istnieć dla niego jakiś czas po wydarzeniu. Lory, jego żona, spełniona psycholog pomagająca innym, jednakże zagubiona we własnym świecie, przyłączyła się do kultu, by odnaleźć siebie i zagubić jednocześnie. Kevin nie potrafi dotrzeć do swojej córki, Jill, która po odejściu matki, zamknęła się w sobie otwierając coraz szerzej swoją ranę, zaczęła grać rolę skrzywdzonej nastolatki. On sam dryfuje po bezkresnym oceanie szaleństwa, będąc prawie na samym jego środku. Silna, nieugięta postać, poszarpana od środka, nie żyjąca w kłamstwie, a próbująca stawić czoła swoim problemom, choć te z coraz większą siłą napierają na niego, by w końcu pękł. Człowiek o wielu skazach, lecz mimo wszystko starający się, by wyjść na prostą, być idealnym dla swoich najbliższych. Ten genialny, wyrazisty i sugestywny sposób wyrażania uczuć jakim obdarza nas (imię aktora), wzruszył, przez co bardziej przybliżył mnie do Kevina, sprawiając, że był moim faworytem i zapewne wielu innych osób. Aktor zachwyca swoją doskonałą grą, widać, że wczuł się w swoją rolę tak głęboko, iż nie widać, by grał, a po prostu płynął ze swoim własnym dialogiem. Nie ma tu krztyny udawania, jest po prostu on, prawdziwy Kevin Garvey.
Obok niego, w kolejce po perfekcyjnie zagraną postać jest (imię aktora). Matt, pastor, silnie wierzy w Boga, podąża Jego drogą, bez względu na to jak bardzo życie dało mu w kość. Jest bezapelacyjnie świetnym przykładem człowieka, który pomimo wielkiego cierpienia, trzyma się swojej wiary i idzie naprzód, nie pozwalając sobie na chwile zawahania. Chce być ostoją dla innych, choć sam rozgrywa odbierającą mowę walkę z samym sobą. Jego fiksacja na punkcie mówienia prawdy o zaginionych trzyma go w ryzach, lecz nie daleko mu już do utracenia kontroli. Znowu mamy kolejny, mistrzowski popis aktorski, bez którego nie dałoby się zrozumieć tej postaci, a naprawdę nie jest to takie proste. Zagranie Matta było nie lada wyzwaniem, ale (aktor) oczywiście poradził sobie z tym trudnym zadaniem, sprawiając, że pomimo wielu dziwności bohatera, wszystko było przejrzyste i (chociażby dla mnie), zrozumiałe. W tych ciężkich czasach nikt nie jest już do końca normalny, każdy oddał się w ręce obłędu. 
Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że każdy aktor zagrał swoją rolę znakomicie, ale po prostu tych dwóch panów najbardziej ujęło mnie swoimi postaciami, sprawiając, że chciałam trochę więcej napisać o tych bohaterach. Rozpisywanie się o każdym z fabuły równałoby się napisaniu dłuższej opowieści, a w końcu ma być to tylko treściwa recenzja. Obejrzałam również drugi sezon, który jest kontynuacją pierwszego i uważam, że nie jest gorszy. To idealne przedłużenie historii, taka kropka nad i, która nie mogła się nie udać. Oryginalność jest mocnym plusem Pozostawionych. Zagłębienie się w psychologię ludzkiego umysłu jest tu znakomicie odwzorowane, nie odbiega tak wiele od prawdy... Człowiek w obliczu czegoś niemożliwego reaguje jak zagubione dziecko, które szuka kogokolwiek, by poczuć się choć na chwilę bezpiecznie. Może być to szaleństwo, które przynosi ukojenie albo sekta, mająca czego się chwycić, gdyż ma swoje żelazne idee, pozwalające silnie stać na gruncie. Nieważne co to by było, każdy musi w coś wierzyć, bo jeśli nie masz tego, toniesz. Stajesz się POZOSTAWIONYM. 
I jeżeli jeszcze nie widziałeś tego serialu, zmień to, bo naprawdę warto! Warto zagubić się w świecie ludzkich emocji, a gdy muzyka jest tak idealnie dobrana, czego chcieć więcej? Skrzypce za każdym razem przyprawiają o ciarki, a delikatna nuta fortepianu podkreśla tą genialną w swojej prostocie melodię. Po prostu coś pięknego. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz