30 marca 2015

W pogoni za... PODRÓŻĄ!

Podróże towarzyszą mi od najmłodszych lat. Wiele zawdzięczam mojemu tacie, który zaraził mnie zamiłowaniem do podróżowania, zachwycaniem się nowymi miejscami, chłonięciem widoków i czerpaniem z tego jak największej radości. To TU tak naprawdę mogę ochłonąć od codziennych obowiązków, od rutyny, która depcze mi po piętach i rozkoszować się samym faktem, że właśnie w tej chwili jestem o krok do przodu w nowych doświadczeniach. Nieważne, czy jest to krótka wycieczka do mojej kochanej stolicy, czy wyjazd za granicę, nieważne. Ważne, że jestem w podróży, która może odkryć wiele możliwości :D
Udało mi się w tym moim jakże długim życiu ( 18-ście lat to kaaawał życia, nie ma co! ) trochę nowych miejsc zobaczyć. W wieku 12 lat tata zadbał żebym wraz z harcerzami z naszego wyznania ( spokojnie, post o wierze, która towarzyszyła mi od małego, a której w końcu powiedziałam 'dosyć' na pewno zdąży się pojawić ) pojechała do Finlandii na "Campari Camp", gdzie przyjeżdżali ludzie z wielkiego światka. Pamiętam jak ogromne wrażenie zrobił na mnie wielki tłum ludzi w jednym miejscu. Myślę, że o tym napiszę oddzielnego Posta, żeby móc dokładniej opisać moje przeżycia :)

Jednakże moją wielką, długą podróżą było zamieszkanie, mając te 13 lat, w Irlandii Północnej, samej, bez rodziny, u znajomej moich rodziców. Nie powiem wam co skłoniło mnie do zgodzenia się na tak wielki krok, gdyż jest to dość delikatna sprawa rodzinna, ale mogę powiedzieć, że to była najlepsza, a zarazem najgorsza decyzja w moim życiu. Pojawi się wiele postów dotyczących mojego życia w innym kraju i zmagania się z miasteczkowym, irlandzkim akcentem angielskim, bo jest co opowiadać. Wielkim plusem tej decyzji było to, że miałam okazję zobaczyć kolejny kraj - Portugalię, ale to już innym razem ;)




Odważę się powiedzieć, że te mundurki były tak niewygodne jak ich paskudny wygląd, a ' blazer ' czyli marynarka miała poduszeczki, które sprawiały, że miało się męskie ramiona... Bardzo mi się to nie podobało, ale chociaż nie było żadnych spojrzeń typu ' patrz jak ona się ubrała... wygląda obrzydliwie i jeszcze ten niemodny sweterek ' Jedyną zaletą noszenia mundurka było nauczenie się wiązania krawatu, kiedyś na pewno z wielkim uśmiechem na twarzy będę go wiązać mojemu mężowi :D























                                                          
Jeżeli tak jak ja lubicie podróże i jest to waszym ważnym punktem w życiu, napiszcie, gdzie byliście i co ciekawego zobaczyliście. Bardzo jestem ciekawa waszych doświadczeń. Zachęcam do komentowania i wspólnej dyskusji :D 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz